1. Układaj dziecko na brzuchu u siebie na klatce piersiowej lub na swoich udach zwracaj uwagę na to aby rączki dziecka były wyciągnięte do przodu. 2. Układaj swoją rękę na pupie dziecka i kieruj ją delikatnie do dołu to pomoże maluchowi przenieść ciężar ciała na miednice. 3. Otóż trzymanie laptopa w miejscu, w którym ma on ograniczony dostęp odprowadzania ciepła jest jedną z przyczyn gorącego zasilacza, ale także samej baterii komputera. Jeżeli korzystasz z laptopa np. w łóżku - połóż zasilacz na podłodze, nie chowaj go do szuflady, ani do biurka, nie przykrywaj żadnymi zbędnymi elementami. Nadmierne owłosienie ciała może wynikać z kilku powodów, nie tylko samej ciąży. Czasem dziedziczymy je od naszych krewnych, czasem krótkotrwały nadmiar włosów na ciele powodują leki endokrynne, jak również sterydy. Podstawową przyczyną są jednak hormony wydzielane przez gruczoły wewnętrzne. Nasz ekspert wyjaśni, jak zmiany w Fast Money. Grom z jasnego nieba, tsunami, zwrot o 180 stopni – na dziecko nigdy nie jest się przygotowaną. NIGDY! Choć w teorii jest inaczej… Euforia miesza się ze zmęczeniem, łzy ze śmiechem, noc z dniem. Mimo tych przeżyć, świat się nie kończy…na dziecku. Dopiero się zaczyna! Jakie są młode mamy XXI wieku? Są ambitne, wytrzymałe, wykształcone, aktywne i pełne energii. Oczywiście, są zmęczone, mają wątpliwości, czasem się boją, nieustannie się martwią i rozmyślają. Ciąża to nie choroba. Oczywiście nie piszę o przypadkach, gdy dla dobra Malucha, trzeba zostać w domu, leżeć i bardzo na siebie uważać. Jednak ciąża to stan błogosławiony, daje kopa energii (jak już minie faza mdłości) i motywację do działania. Nie będę pisać, jak założyć działalność gospodarczą, by dostać zasiłek z ZUSu. Nic nie wiem o stawkach, progach, co, kiedy i ile, by dostać 6tys. zł. na macierzyńskim. Jestem humanistką, o takie rzeczy proszę pytać Marka, on, jako mój urzędowy przedstawiciel, lepiej się w tym gąszczy chwastów orientuje. Ja natomiast chciałabym pogadać o pracy w domu. Te Panie, które mają to szczęście pracować na stałe, mają umowę o pracę, chyba są w trochę lepszej pozycji niż te, które zatrudniają się same. Wtedy pracodawca MUSI respektować kodeks pracy, MUSI dbać o kobietę w ciąży, nie może jej zwolnic, zdegradować i obniżyć pensji. Natomiast te Panie, które z upodobaniem pracują w domu, jako freelancerki, często nie mogą spokojnie poleżeć z brzuszkiem na wierzchu, często rezygnują z L4, bo nie stać je na to. ZUS nam tego nie ułatwia, o nie! Oto kilka moich przemyśleń, z życia wziętych. Żeby nie było, że jestem dobra tylko w gębie, czyli w teorii, przysięgam, że sama to przechodzę, sama się do tego stosuję. 10 sposobów, jak zorganizować sobie pracę w ciąży. Skutecznie i w 4 godziny: Prawo pracy mówi, że kobieta w ciąży nie może pracować przed komputerem dłużej niż 4h na dobę. I pracodawca nie może tego nagiąć, choćby kobieta z radością się zgadzała na prace full time przed monitorem. Nie może i już. Jako, że my same jesteśmy swoimi szefami, musimy zadbać, by te 4 godziny wycisnąć co do sekundy. Praca w domu ma ten plus, że można to robić na leżąco, na siedząco, na stojąco i gdzie się tylko chce, w wannie, na pralce, w kuchni. Ale, ale… laptop tylko NIE na brzuchu! Oczywiście szukałam w sieci informacji potwierdzających to, że trzymanie laptopa na brzuchu jest szkodliwe dla dziecka. Wyczytałam tylko to, że tak naprawdę chodzi o przegrzanie. A żeby zmienić temperaturę ciała choćby o pół stopnia, trzeba by było trzymać komputer na sobie przez wiele, wiele godzin. Także nie dajmy się zwariować, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Najlepiej zainwestować w specjalną poduchę na laptopa (np. z IKEI). Prowizorkę można strzelić używając grubej gazety albo poduszki. Kalendarz to must have! Konieczność, najlepszy przyjaciel. Wiem to po sobie – pierwsze tygodnie w ciąży to tak, jakby ktoś mi odkroił kawałem mózgu odpowiedzialnego za pamiętanie ,,o”. Byłam tak rozkojarzona, że aż wstyd. Dlatego zapisywanie każdej popierdółki, każdego telefonu do wykonania, każdego mejla do napisania jest po prostu ułatwieniem. Co więcej, to, czego nie zdążyłyście zrobić dziś, przepiszcie na dzień następny. Nic nie może umknąć waszej uwadze! 🙂 Porządek w miejscu pracy, jakichkolwiek gabarytów by ono nie było, powinien być. Czy to stół kuchenny, biurko męża, kanapa czy gabinet (w wersji dla bardziej zaawansowanych…) – porządek być musi. W praktyce to oznacza żadnych brudnych kubków po kawie i talerzyków, pochowane dokumenty w segregatorach. Wszystko cacy i na swoim miejscu. Podział obowiązków na te mniej i bardziej przyjemne. Te mniej przyjemne obowiązki fajnie zrobić od razu, by mieć je z głowy. Reszta to będzie czysta przyjemność, a wiadomo, że praca, która sprawia frajdę, to nie praca 😛 Przerwy! Kobieta w ciąży potrzebuje przerw często, dlatego dla dobra swojego i dziecka, róbmy przerwy. Na herbatę, spacer z psem, porozglądanie się na balkonie, rozdział książki, kilka lekkich ćwiczeń, czy kilka minut plackiem na kanapie. Co pół godziny, godzinę, trzeba wstać, przejść się, otworzyć okno itp. Przerwa to nie czas na dzwonienie do banku, ani na odpowiadanie na mejla. Przerwa to czas bez komputera, najlepiej też zmienić pozycję, czyli z siedzącej na jakąś inną. Warto rozprostować nogi! Dobre krzesło! To ważne nie tylko w ciąży, ale w ciąży szczególnie. Dobre oświetlenie! W ciąży pogorszył mi się wzrok, dlatego warto się oświecić 🙂 Kobieto, ubierz się jak do pracy! To też wiem z własnej autopsji – jak się już człowiek zakopie w stary męski dres, to dziadzieje w zastraszającym tempie. Samo to, że zmieniamy piżamę albo dres w coś bardziej ,,do ludzi’’ daje znać, że pracujemy, że zmieniamy funkcję z domowej na biznesową. No i człowiekowi też bardziej się wtedy chce 🙂 Mówimy zdecydowane NIE praco-odciągaczom i rozpraszaczom. Żadne pudelki, żadne plotki, żadne blogi mam (wiem, że to trudne, ale praca to praca). Jeśli już wykorzystywać 4h na pracę, by to wystarczyło i przyniosło rezultat w PLN, trzeba się przyłożyć, zrobić to, co się zaczęło, szybko i bez sentymentów. A na ploty przyjdzie czas wieczorem 🙂 business mamafreelancerka w ciążymama w pracypraca dla mamypraca w ciąży Postów: 1071 627 Niebieskaa wrote: Dziewczyny...te ktore wiedza i sa bardziej doswiadczone w tematach ciazy... czy trzymanie laptopa na brzuchu/niedaleko brzucha szkodzi? kurcze...zazwyczaj trzymam laptopa wlasnie na brzuchu podczas lezenia... samo trzymanie laptopa nie szkodzi, ale laptop jest ciepły - staraj się jednak nie podgrzewać dziecka bez potrzeby (z tego samego powodu w ciąży niekorzystne jest niezbijanie temperatury czy zażywanie gorących kąpieli - podwyższanie temperatury czy to miejscowo, czy ogólnie ma działanie mutagenne) Niebieskaa lubi tę wiadomość Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... Postów: 1848 1739 Kurde Niebieska, ja tez trzymam tak laptopa ,tzn ba brzuchu,i chciałam spytac,gdzies czytałam ze powinno sie cos podkadac jak jest sie w ciązy ... To fajny prezent:) Niebieskaa lubi tę wiadomość 2017r-IVF-wrzesień-nieudane 2018r-naturalny Cud♥ Postów: 2099 1543 Elaria doskonale Cię rozumiem jeśli chodzi o pracę. Też pracuje w szkole i nie jest to niestety praca moich marzeń - mnie akurat wszystko obrzydzili rodzice, którzy potrafili wydzwaniać do mnie z żalami na dyrekcję jak byłam np. na L4, czy urlopie! Czuję się osaczona przez nich. Albo rodzice, którzy myślą, że zrobię z ich dziecka z niepełnosprawnością intelektualną geniusza mimo, że medycyna nawet tego nie potrafi Moje serce do pracy w szkole zabili rodzice, oczywiście nie wszyscy rodzice są poj**ni, miałam też fajnych lecz niestety Ci pierwsi byli górą. Teraz dostałam propozycję prowadzenia terapi indywidualnej, jako możliwość dorobienia - 1 godzina tygodniowo, ale dosłownie przez obrzydzenie do mentalności RODZICÓW nie podjemę się nawet tego, mimo,że dodatkowa kasa zawsze by sie przydała. Jedno jest pewne - w szkole do emerytury nie zamierzam pracować. Niedawno moja znajoma przekwalifikowała się z nauczycielki 1-3 na behapowca i powiedziała mi, że 30 dni pracy na stanowisku behpowca nie przyniosło jej takiego stresu jak jeden dzień pracy w szkole (jako nauczyciel pracowała 5lat). Elaria, Magdzia88, gama lubią tę wiadomość Postów: 598 617 Elaria wrote: A mi dla odmiany zrobilo sie smutno. Oczywiscie ciesze sie z tylu pomyslnych wiadomosci i pieknych suwaczkow, a jednoczesnie czuje sie, jak z innej bajki. Rozsadek podpowiada, ze nie powinnam narzekac, ze sa tu dziewczyny po ciezszych przejsciach niz ja. Ale czlowiek to jest takie zwierze, ze najpierw odnosi sie do tego, co sam przezyl. Pojutrze wracam do pracy, bedzie ciezko, atmosfera koszmarna. Marze o ciazy! A nawet prawdopodobnie nie jajeczkuje, wiec... marzenia scietej glowy. Chyba jestem w lutealnej i robie sobie jakies chore nadzieje, jak co cykl od maja. Pewnie znow dupa blada. Praca nauczyciela, ktora wybralam z powolania staje sie udreka za grosze. Jak mam isc do dzieci, kiedy nienawidze tego miejsca, tego co z nim ostatnio robia. Mam zero checi i zapalu. Bede sie bujac od poniedzialku do piatku. Marzac o... wiecie same. Ehh, dokładnie czuję to samo co Ty Elaria... Proszę nie zrozumcie mnie źle dziewczyny, cieszę się z Waszych ciąż, uważam, że zasłużyłyście na nie jak mało kto (choć to czy zasłużyłyśmy czy nie to akurat życie ma w głębokim poważaniu) , ale ostatnio tylko przeglądam wątek raz czy dwa dziennie i nie mam ochoty się odzywać....Przeważają już u nas tematy ciążowe, które mnie niestety nie dotyczą i trochę czuję się wyobcowana. Jeszcze parę miesięcy temu wątek był raczej staraniowy, teraz ciążowy. Będę oczywiście do Was zaglądać i co jakiś czas się udzielać, ale nie odnajduję już tutaj tych emocji co kiedyś. Ogromnie za Was trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem już nic nie stanie na Waszej drodze do szczęścia:) Kibicuję Wam mocno, ale chyba muszę odnaleźć siebie gdzie indziej, bo zamiast się częściej uśmiechać to chodzę zdołowana, że zostałam w mniejszości ze starego składu i nikt nie stara się dłużej ode mnie od poronienia i generalnie jestem do kitu. Przepraszam Was za te negatywne emocje, one absolutnie nie są skierowane do Was personalnie, proszę nie odbierajcie tego w ten sposób. Ściskam Was mocno:) :* 1 rok starań -> - 11 tc [*] 2 lata starań od poronienia... i CUD Postów: 1900 1500 Niebieskaa wrote: Dziewczyny...te ktore wiedza i sa bardziej doswiadczone w tematach ciazy... czy trzymanie laptopa na brzuchu/niedaleko brzucha szkodzi? kurcze...zazwyczaj trzymam laptopa wlasnie na brzuchu podczas lezenia... To że ciepło to raz, a dwa jeśli korzystasz z wifi to poniekąd też jest oddziaływanie ... haha no i właśnie, wszędzie te fale ale fakt jest faktem, że jak tylko nie korzystam z wifi to odłączam od prądu. Marysia ur. Aniołek 7t5d [*] Elaria doskonale Cię rozumiem jeśli chodzi o pracę. Też pracuje w szkole i nie jest to niestety praca moich marzeń - mnie akurat wszystko obrzydzili rodzice, którzy potrafili wydzwaniać do mnie z żalami na dyrekcję jak byłam np. na L4, czy urlopie! Czuję się osaczona przez nich. Albo rodzice, którzy myślą, że zrobię z ich dziecka z niepełnosprawnością intelektualną geniusza mimo, że medycyna nawet tego nie potrafi Moje serce do pracy w szkole zabili rodzice, oczywiście nie wszyscy rodzice są poj**ni, miałam też fajnych lecz niestety Ci pierwsi byli górą. Teraz dostałam propozycję prowadzenia terapi indywidualnej, jako możliwość dorobienia - 1 godzina tygodniowo, ale dosłownie przez obrzydzenie do mentalności RODZICÓW nie podjemę się nawet tego, mimo,że dodatkowa kasa zawsze by sie przydała. Jedno jest pewne - w szkole do emerytury nie zamierzam pracować. Niedawno moja znajoma przekwalifikowała się z nauczycielki 1-3 na behapowca i powiedziała mi, że 30 dni pracy na stanowisku behpowca nie przyniosło jej takiego stresu jak jeden dzień pracy w szkole (jako nauczyciel pracowała 5lat). Się podpisuje pod Waszymi wnioskami i bolaczkami! Tez jestem nauczycielem. I mocno się zastanawiam czy nie wrócić do bycia biurwą. [email protected] lubi tę wiadomość Akurat WiFi to się nie ma co martwić. Wszyscy przez 24h na dobę jesteśmy w sieci fal. Bez względu na to czy w domu jest WiFi czy nie. Postów: 2099 1543 Skrzacie faktycznie wątek zrobił sie bardziej "ciążowy"... sama zastanawiam sie nad tym by go póki co "opuścić, bo teoretycznie temat starań mnie obecnie nie dotyczy, wiec poniekąd czuje sie jak zaśmiecacz wątku. Może spróbuje przenieść sie na watek typowo ciążowy tak sobie myślę skrzat1988 wrote: Ehh, dokładnie czuję to samo co Ty Elaria... Proszę nie zrozumcie mnie źle dziewczyny, cieszę się z Waszych ciąż, uważam, że zasłużyłyście na nie jak mało kto (choć to czy zasłużyłyśmy czy nie to akurat życie ma w głębokim poważaniu) , ale ostatnio tylko przeglądam wątek raz czy dwa dziennie i nie mam ochoty się odzywać....Przeważają już u nas tematy ciążowe, które mnie niestety nie dotyczą i trochę czuję się wyobcowana. Jeszcze parę miesięcy temu wątek był raczej staraniowy, teraz ciążowy. Będę oczywiście do Was zaglądać i co jakiś czas się udzielać, ale nie odnajduję już tutaj tych emocji co kiedyś. Ogromnie za Was trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem już nic nie stanie na Waszej drodze do szczęścia:) Kibicuję Wam mocno, ale chyba muszę odnaleźć siebie gdzie indziej, bo zamiast się częściej uśmiechać to chodzę zdołowana, że zostałam w mniejszości ze starego składu i nikt nie stara się dłużej ode mnie od poronienia i generalnie jestem do kitu. Przepraszam Was za te negatywne emocje, one absolutnie nie są skierowane do Was personalnie, proszę nie odbierajcie tego w ten sposób. Ściskam Was mocno:) :* Rozumiem. I wiesz z moich obserwacji wynika ze wszystkie wątki w których są i strączkowych i ciężarne po jakimś czasie siadają. Dlatego dziewczyny się przenoszą na fiolet. I to jest naturalne. Tu nas łączy poronienie i strata ale każdy szuka ludzi którzy są w podobnej sytuacji do naszej. Postów: 1612 1417 vertigo wrote: co zrobić, jak nic się nie da zrobić Trafiłaś w samo sedno! Aniołeczek (*) 9tc _Abby_ wrote: Rozumiem. I wiesz z moich obserwacji wynika ze wszystkie wątki w których są i strączkowych i ciężarne po jakimś czasie siadają. Dlatego dziewczyny się przenoszą na fiolet. I to jest naturalne. Tu nas łączy poronienie i strata ale każdy szuka ludzi którzy są w podobnej sytuacji do naszej. Buahahhhaaa strączki od dziś staraczki są strączki sy__la, Szczęśliwa Mamusia lubią tę wiadomość Ikarzyca Jezusie jaki Ty cykl miałaś dlugasny! Dobrze ze się skończył bo to dla zdrowia psychicznego nie może być nic miłego Postów: 2816 3915 [email protected], odniosę sie do Twojego posta odnośnie pracy nauczyciela. Nie jestem nauczycielem, ale pochodzę z rodziny nauczycieli (tato na uniwerku, mama w podstawówce, siostra zahaczyła o wszystkie stopnie) i dokładnie wiem o czym mówisz. Mama poszła na wcześniejsza emeryturę, bo juz nie dawała rady i teraz widzę jak odżyła i uspokoiła sie. A siostra zrobiła cos, co dalej budzi moj wielki podziw i mysle sobie: wszystko można zmienić! Otóż siostra zostawiła wszystko i jako samotna matka z nastoletnia córka wyjechała do Norwegii po tym jak sama znalazła sobie prace nauczyciela. I tez odżyła:). Ktoś powie, ze było jej łatwo, bo ma siostrę w No, ale to nieprawda, bo ona mieszka w innej części Norwegii i ja w niczym jej nie pomogłam, oprócz tego, ze ja nakręcalam na wyjazd z Pl. Oczywiscie nie każdy ma wyjechać za granice, bo ma to tez sporo minusów, ale ona jest świetnym przykładem na to, ze można zrobić udana rewolucje w swoim życiu zawodowym. Mam tez znajoma, która opowiedziała mi kolezance nauczycielce, która miała juz dosyć tej pracy i zajęła sie robieniem szablonów dla sklepów na allegro, ryzykownie, ale teraz nie nadąża z zamówieniami:) [email protected] lubi tę wiadomość Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017 Postów: 1612 1417 skrzat1988 wrote: Ehh, dokładnie czuję to samo co Ty Elaria... Proszę nie zrozumcie mnie źle dziewczyny, cieszę się z Waszych ciąż, uważam, że zasłużyłyście na nie jak mało kto (choć to czy zasłużyłyśmy czy nie to akurat życie ma w głębokim poważaniu) , ale ostatnio tylko przeglądam wątek raz czy dwa dziennie i nie mam ochoty się odzywać....Przeważają już u nas tematy ciążowe, które mnie niestety nie dotyczą i trochę czuję się wyobcowana. Jeszcze parę miesięcy temu wątek był raczej staraniowy, teraz ciążowy. Będę oczywiście do Was zaglądać i co jakiś czas się udzielać, ale nie odnajduję już tutaj tych emocji co kiedyś. Ogromnie za Was trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem już nic nie stanie na Waszej drodze do szczęścia:) Kibicuję Wam mocno, ale chyba muszę odnaleźć siebie gdzie indziej, bo zamiast się częściej uśmiechać to chodzę zdołowana, że zostałam w mniejszości ze starego składu i nikt nie stara się dłużej ode mnie od poronienia i generalnie jestem do kitu. Przepraszam Was za te negatywne emocje, one absolutnie nie są skierowane do Was personalnie, proszę nie odbierajcie tego w ten sposób. Ściskam Was mocno:) :* Skrzaciku, Elario - pamiętajcie, że jesteście też staraniowym wzorem dla innych staraczek. Nawet pisząc o Waszych smutkach i żalach - sprawiacie, że człowiek czuje się normalnie - bo odnajduje Waszych opisach to, co sam czuje. Wyobraźcie sobie jak wiele może od Was dowiedzieć się dziewcze, które dopiero zaczyna tutaj pisać, właśnie poroniła i rozpaczliwie szuka chociaż iskierki nadziei i zrozumienia, że wszystko, co teraz czuje jest tak bardzo ludzkie i powszechne. Po to jest ten wątek Ponadto dziewczyny które już wystarały się o ciążę, starają się teraz o jej utrzymanie, czy jak już nasze Mamusie - starają się o jak najlepsze zdrowie swoich Maluszków. Na fioletowym forum pewnie też piszą, ale tutaj odnajdują się zawsze dobrze, bo staraniowego wroga już poznały i po części oswoiły i na pewno również pomaga im to, że co jakiś czas którejś z nas się udaje. A emocji ciążowych jest tyle, że dobrze, że dziewczyny się tu nimi dzielą. My zostajemy wtedy z boku z naszą stagnacją ale to, że jest nam źle też znajduje tutaj odbiorców i wsparcie. Chociaż Skrzacie faktycznie jesteś chyba najdłużej starającą się tutaj wątkowiczką, to nigdy nie wiadomo czy za rok lub dwa któraś z nas nie będzie w takiej samej sytuacji. Może wtedy Ty będziesz już miała dzieciątko i będziesz czyimś światełkiem w tunelu? Nie wiem czy chociaż trochę Cię to pocieszy, ale mój M też ostatnio wspomniał, że ciągle myślę o dziecku i przez to on ma wrażenie, że już nic mnie nie cieszy i jest wobec tego bezsilny. Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 sierpnia 2016, 18:19 Evita, Nadzieja1988!, annak lubią tę wiadomość Aniołeczek (*) 9tc Postów: 1612 1417 _Abby_ wrote: Ikarzyca Jezusie jaki Ty cykl miałaś dlugasny! Dobrze ze się skończył bo to dla zdrowia psychicznego nie może być nic miłego No... wywoływany - bo bez wywołania nie wiem kiedy by się skończył. Także Elaria - przybijam Ci cyklową piątkę Elaria lubi tę wiadomość Aniołeczek (*) 9tc Ikarzyca wrote: No... wywoływany - bo bez wywołania nie wiem kiedy by się skończył. Także Elaria - przybijam Ci cyklową piątkę A przed poronieniem tez takie miałaś? Postów: 1612 1417 Nie, przeważnie ok 34 dni. Ale zdążyłam zaliczyć aż dwa - bo wcześniej brałam tabsy. A po poronieniu już lipa. Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 sierpnia 2016, 17:51 Aniołeczek (*) 9tc Postów: 823 806 Podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisałaś Ikarzyca Skrzacie rozumiem doskonale Twoje emocje i jestem pewna że żadna nasza ciężarówka nie ma Ci za złe. Wszystkie przechodzimy przez taki moment - ja sama niedawno byłam tam gdzie Ty.. Przeszłam przez depresję, napady płaczu, marazm energetyczny, zero chęci życiowej, wściekłość i zazdrość do kobiet w ciąży nawet w najbliższej rodzinie, kłopoty w małżeństwie związane z moją obsesją na punkcie macierzyństwa etc etc długo by wymieniać... Te uczucia zmieniły się bardzo niedawno, może jakieś 2 tygodnie temu poczułam, że to się zmieniło. Poczułam czułość do kobiet w ciąży, nawet tych napotkanych na ulicy bo nigdy nie wiemy jaką historię skrywa czyjaś obca twarz, może przeszła więcej niż ja? Zaczęłam też prawdziwie się cieszyć z naszych forumowych ciąż ale naprawdę uwierz mi ta zmiana zaszła bardzo niedawno. Wcześniej odpisywałam komuś na forum, że gratuluję i się cieszę ale w sercu czułam smutek, zazdrość i wstyd za swoje emocje. Poza tym, jeszcze trochę starych staraczek tu jest - na przykład ja... Jest też Jagna i jej optymizm, waleczna Arletka , analityczno-matematyczna Roma, Elaria ze swoim ciętym poczuciem humoru i wiele innych kobiet - wszystkich Was kochane nie wymienię.. I tak jak Ikarzyca napisała - my stare weteranki też jesteśmy tu potrzebne żeby wspierać nowe kobiety, które tu trafiają. Do dziś pamiętam jak pierwszy raz do Was napisałam, kompletnie pijana, zaryczana, zasmarkana i czekałam, czy któraś z Was odpisze, żeby się ze mną przywitać... Nawet nie wiesz, jakie to było dla mnie ważne.. Jednym słowem Skrzacie nie uciekaj od nas! Ikarzyca, promyczek 39, sy__la, Elaria, Arleta, AgataR lubią tę wiadomość Evita 4 straty immunologia+ nieprawidłowy kariotyp Postów: 1071 627 Ja myślę, że kobiety po stracie w ogóle jakoś lepiej się rozumieją, niemniej jednak przychodzi taki moment, że te dłuuuugie wątki dyskusyjne robią się bardziej ciążowe - to z jednej strony dobrze, bo oznacza, że nikt nie walczy o dziecko całe życie i że dla każdej z nas prędzej czy później przychodzi to szczęście. Ale z drugiej strony są dziewczyny, które walczą długo. Są też takie jak my - nowe, które straciły dzieci niedawno. Ten wspólny mianownik, jakim jest poronienie, przestaje mieć aż takie znaczenie, gdy robi się tak różnorodnie. Z drugiej strony słodkopierdzące wątki dla "zafasolkowanych" (co za idiotyczne słowo) są całkiem zamknięte dla dziewczyn, które już trochę przeszły w życiu - dyskusje na temat gromadzenia wyprawki od dwóch kresek na teście może być trudne do wytrzymania, badanie kojarzy się tylko ze stresem a nie z ekscytującą zabawą w podglądanie bobofruta. Z trzeciej strony wątki dotyczące tylko poronienia i zachodzenia w ciążę są męczące w drugą stronę, bo na okręgło jojczy się o poronieniu i zachodzeniu w ciąże i może być to męczące dla kobiety, która nie jest tuż po stracie i nie potrzebuje ani nie oczekuje oceanu łez i potoku histerii każdego dnia. Myślę, że matki po stracie - takie jak my - są w pewnym sensie "osierocone", a nie ma na to właściwego określenia. Kobieta po stracie męża jest wdową, dziecko po stracie rodzica jest sierotą. A matka po stracie dziecka kim jest? Dla takich jak my nigdzie nie ma miejsca, trzeba w końcu opowiedzieć się po którejś stronie - zajść w ciąże, zdecydować się na adopcję... nie wiem. Gdyby to jeszcze zależało jakoś od nas. Matki po stracie są zawsze samotne nawet w tłumie innych kobiet, nawet w tłumie kobiet im podobnych. Na forum gazetowym też musiałyśmy się rozdzcielić, bo to dla dziewczyn po stracie było nie do zniesienia, jak jedna za drugą zachodziła w ciążę. Ja nie mam z tym dużego problemu, ale ja jestem na starcie starań, mam inną nadzieję. Szczęśliwa Mamusia, Elaria, Nadzieja1988!, AgataR, sunset06, Asia87 lubią tę wiadomość Córeczka, Synek, 2 Aniołki. W trakcie starań... Postów: 2816 3915 Skrzacie, mialam sporo podobnych odczuc co Ty. Maj byl dla mnie najgorszym miesiacem (poza miesiacami, kiedy ronilam)..plakalam prawie kazdego dnia, nie potrafilam odezwac sie do ciezarnych kolezanek, kazdy dzien w pracy to byla orka, zamykalam sie w gabinecie i plakalam..a za chwile musialam sie pozbierac i spotykac ludzi, ktorzy mnie potrzebowali. Fakt, ze staralam sie kilka miesiecy i nie wiem co to znaczy starac sie ponad rok, ale domyslam sie, ze jest to bardzo obciazajace doswiadczenie. I tez mialam uklucie zazdrosci czy smutku kiedy np. [email protected] napisala, ze znowu jest w ciazy, ale od razu czulam z czym ona sie mierzy i ze jej strach i ogrom napiecia na pewno nie jest mniejszy od mojego. Po prostu kazda z nas byla na innym etapie..ale kazdy etap wiaze sie ze swoimi wyzwaniami (czytaj: Martynka po porodzie). Ale chyba jednak ja nie doszlam az do tak trudnego momentu w jakim Ty teraz jestes, bo z radoscia czytalam posty o kolejnych sukcesach dziewczyn. Tfu...teraz nieskladnie napisalam. Nie mowie, ze te posty wzbudzaja w Tobie tylko trudne emocje... Po prostu czytanie np. o zmaganiach ciazowych Inesski, albo problemach z robieniem zastrzykow u Martynki..bylo odlegle, a jednoczesnie dawalo dzika nadzieje, ze ja tez znajde sie w takim momencie. A jak szlam na pierwsze usg to doslownie przed oczami przewijaly mi sie avatary Martynki, [email protected] itd. ktore tez musialy usiasc na tym fotelu i czekac na "wyrok" lekarza. I daleko mi bylo do optymizmu Jagny, ale jednak czerpalam sporo sily z postow dziewczyn. A niestety prawda jest taka, ze nikt nie wie na jakim etapie znajdzie sie za chwile kazda z nas, bo nie raz sie przekonalysmy, ze zdarzaja sie cuda, ale i zycie daje nam tez brutalnie w twarz...Trzymam kciuki mocno za Ciebie i inne staraczki-straczki:)! Vertigo, podpisuje sie pod tym co napisalas o "slodkopierdzacych watkach dla zafasolkowanych". Nie okreslilabym tak watku kwietniowek, bo sporo kobiet jest tam po stratach i powoli odnajduje sie w tym gronie, jednak czuje, ze bardziej identyfikuje sie z tym watkiem...wszak...ja nie potrafie gadac bez przerwy o mdlosciach, potrzebnych badaniach, wielkosciach pecherzykow itd. Az tak mnie to nie interesuje:) Czuje, ze pomimo wszystko chce dalej nalezec do tego watku. Wiadomość wyedytowana przez autora: 30 sierpnia 2016, 18:29 Szczęśliwa Mamusia, Nadzieja1988!, [email protected] lubią tę wiadomość Nasze szczescie juz z nami: kwiecien 2017 Zainteresują Cię również: Treści zawarte w serwisie OvuFriend mają charakter informacyjno - edukacyjny, nie stanowią porady lekarskiej, nie są diagnozą lekarską i nie mogą zastępować zasięgania konsultacji medycznych oraz poddawania się badaniom bądź terapii, stosownie do stanu zdrowia i potrzeb kobiety. Korzystając z witryny bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na użycie plików cookies. W każdej chwili możesz swobodnie zmienić ustawienia przeglądarki decydujące o ich zapisywaniu. Dowiedz się więcej. PRZEJDŹ DO STRONY AUTORWIADOMOŚĆ Autorytet Postów: 544 252 Wysłany: 25 listopada 2014, 19:40 Cześć dziewczyny. Nie wiem czy jest tu taki wątek,ale postanowiłam go założyć Słyszałam różne opinie na temat trzymania laptopa na brzuchu. Chciałabym to zweryfikować raz a porządnie. Czy to prawda,że laptop szkodzi na dziecko jeśli trzymamy go na brzuchu? Powiem Wam szczerze,że bardzo często jak leże to kładę lapka na brzuchu. Teraz jak jestem w 5tc to od razu przestałam tak robić-profilaktycznie,lepiej dmuchać na zimne Czekam na Wasze opinie Wiadomość wyedytowana przez autora 25 listopada 2014, 19:41 Linka05 Autorytet Postów: 471 241 Wysłany: 25 listopada 2014, 19:55 Czytając Twoją wiadomość aż laptopa odłożyłam... hehe... Szczerze mówiąć nie słyszałam takiej opini i chętnie się dowiem co dziewczyny o tym myślą Martika87 lubi tę wiadomość joka789 Przyjaciółka Postów: 78 51 Wysłany: 25 listopada 2014, 23:44 Też jestem ciekawa, czy laptop nie szkodzi dziecku w brzuchu Też często siedzę albo leżę i mam laptopa na brzuchu, Mąż mi zwrócił na to uwagę ale trudno mi się odzwyczaić eszz... r. 💔 r. r. ll 🥰 Rachele Autorytet Postów: 1040 497 Wysłany: 26 listopada 2014, 11:34 Ja tez pracuje caly dzien na laptopie... Czasem wlasnie klade go na brzuchu.... ojjjj bedzie trzeba siedziec przy biurku! Trudno bedzie sie przyzwyczaic Fasolka 9tyg ( [konto usunięte] Wysłany: 26 listopada 2014, 13:49 Z tym laptopem chyba niejasna sprawa, ale słyszy się ostrzeżenia przed promieniowaniem... zatem jeśli zajdę w ciążę, też profilaktycznie postaram się ograniczyć czas przed laptopem i będę trzymać go na biurku. Zresztą... raz poroniłam, no i wiecie - przykro być oskarżanym przez niemiłych ludzi... niestety, przykre słowa czasem dotyczyły siedzenia przed laptopem. Przykre, że nawet moja mama prosiła mnie o przepisywanie na laptopie dokumentów do swojej pracy, gdy byłam w ciąży - a jak poroniłam, zwaliła na siedzenie przed laptopem... heh, ironio! Efa24 Koleżanka Postów: 32 4 Wysłany: 27 listopada 2014, 12:01 Mi właśnie moja mama ciągle marudzi, żebym nie siedziała długo przed kompem. Jakiejś jej kuzynce lekarz powiedział, że 2 godziny przed komputerem to maks. Ja uważam, że to taka niepotrzebna panika. Aczkolwiek - lapka na brzuchu bym nie trzymała i nie trzymam. Nie chodzi nawet o promieniowanie, a o ciepło, które daje laptop , a brzuszka lepiej nie przegrzewać. Fasolki nie lubią zbyt dużego ciepełka . futuremama lubi tę wiadomość małaMyszka Autorytet Postów: 8937 17375 Wysłany: 4 grudnia 2014, 22:14 Ja mam najtańszą tackę do podawania śniadania, na takich nóżkach rozkładanych i laptop mi się nie grzeje i nie leży bezpośrednio na brzuchu, mam wręcz jeszcze zapas Alexander 6 czerwca 2017, 3320, 55 cm, 10 pkt Sebastian 11 sierpnia 2015, 3370, 55 cm, 10 pkt lys Autorytet Postów: 5066 9158 Wysłany: 6 grudnia 2014, 18:18 Ja też zawsze podkładam coś pod laptopa, co mam pod ręką - książkę, poduszkę, pudełko po butach itd lys Autorytet Postów: 5066 9158 Wysłany: 6 grudnia 2014, 18:19 lys wrote: Ja też zawsze podkładam coś pod laptopa, co mam pod ręką - książkę, poduszkę, pudełko po butach itd I tak sobie myślę, że chyba łatwiej by było usiąść po prostu przy biurku [konto usunięte] Wysłany: 11 grudnia 2014, 11:16 Mam podkladke pod laptopa wiec cieplo nie przechodzi Paula_071 Autorytet Postów: 6577 7138 Wysłany: 14 grudnia 2014, 09:07 Ja w pracy 8h z laptopem, wracam do domu i też odpalam laptopa. Do tego jeszcze komórka, płyta indukcyjna, mikrofalówka... Wszędzie te fale r. r. pakima Autorytet Postów: 582 203 Wysłany: 15 grudnia 2014, 13:00 Ja bym powiedziała tak że laptop może wpłynąć na płód, nie bez powodu powiedziane jest zeby mężczyźni nie nosili telefonów przy spodniach bo bedą mieli trudności z płodnością. Wydaje mi się że każde urządzenie może być szkodliwe. Tylko pytanie na ile? Bo jak można porównać promieniowanie laptota do promieniowania RTG? Wydaje się mi że rzadkie trzymanie laptopa na brzuchu o ile jest to możliwe nie zaszkodzi. Jednak to wszystko zależy od czynników naszego zdrowia jak i samego płodu. Tak że lepiej będzie drogie przyszłe mamusie bądź obecne aby jednak na ten piękny czas ograniczyć do minimum trzymania laptopa na brzuchu a najlepiej go trzymać na biurku.. [konto usunięte] Wysłany: 15 grudnia 2014, 14:02 . Wiadomość wyedytowana przez autora 5 stycznia 2015, 15:24

trzymanie laptopa na brzuchu w ciąży